To pudełko z okazji rocznicy ślubu. Miało być brązowo i jest brązowo (znowu) i w sumie powoli zaczynam lubić ten kolor, choć tylko na papierze póki co ;)
Nie mam weny na pisanie; mówię sobie, że trzeba wrzucić coś nowego bo już porcja kolejnych zdjęć czeka na obróbkę. Taki nastrój mam, jak ta pogoda smętna. Dzieci dookoła chorują na potęgę, moje (wprawdzie tylko jedno, ale mocno) też więc się zastanawiam (jak co roku!) czy jest coś pozytywnego w tym, że mija czas letni. Jeśli macie pomysły, to czekam! Ja póki co jeszcze na to nie wpadłam...
Co do pudełka (bo żem zrobiła dużą dygresję), miały być kwiaty. No i "w sumie (mówi mi córka Jubilatów) mógłby być jakiś motyw motorowy, bo oni razem na te wycieczki sobie jeżdżą".... ;)
Ja na to: "O nie! Motoru to ja Ci nie zrobię!"
I dlaczego ja tak często prędzej mówię niż pomyślę...?
No i jeszcze na dodatek wyszła dość nieprzewidziana wpadka z tym karmnikiem dla ptaszków :D Okazało się, że mimo całej wielkiej wzajemnej miłości obojga, pani Jubilatka nie przepada za "gołębią pasją" swego męża, o której ja w sumie nie myślałam stawiając pod karmnikiem motor ;) Taki psikus wyszedł ;) Mam nadzieję, że to w żaden sposób nie zepsuje atmosfery Ich święta :D:D:D Szkoda by było tylko z powodu jakichś tam dachowych obsrańców ;)
A że motorowe wspólne wycieczki (na jednej maszynie) kojarzą mi się z młodością i pierwszymi obietnicami, stąd "wyryte" w drewnie inicjały imion zakochanej pary :D
Niech żyje młodość!
PS I miłość rzecz jasna...
Brak mi słów. <3
OdpowiedzUsuń